O polichromiach Adama Stalony-Dobrzańskiego w cerkwi świętego Mikołaja Cudotwórcy w Michałowie

Irina Jazykowa

I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe
ujrzałem zstępujące z nieba od Boga,
przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża.
I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu:
Oto przybytek Boga z ludźmi…
Apokalipsa św. Jana 21:2-3

Każda chrześcijańska świątynia budowana jest według obrazu Królestwa Niebieskiego, zaś wystrój jej powinien wywołać u wchodzącego wrażenie, że stoimy oto u bram Nowego Jeruzalem, za którymi Bóg mieszka wraz ze swym ludem. Piękno, według myśli Ojców Kościoła jest jednym z Imion Boga, a jednocześnie przedstawia obraz Raju, który w najgłębszych pokładach swej pamięci przechowuje ludzka dusza. Którego wciąż poszukuje i pragnie wyrazić w słowie, dźwięku, barwie i formie. Oczywiście, ludzkie obrazy tylko częściowo odzwierciedlają piękno Nieba, dlatego apostoł Paweł mówi: „teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno'' (1 Kor. 13,12). Tym bardziej więc zaskakują nas mistrzowie, którzy usiłują uczynić to odbicie czystszym i bardziej wyrazistym. Właśnie takim mistrzem wydaje się być polski artysta Adam Stalony-Dobrzański, który ze zdumiewającym znawstwem zajmował się sakralnym witrażem. Podobnie i w polichromiach swych dosięga piękna przemienionej rzeczywistości i blasku górnego świata. Wyrazistym tego przykładem są polichromie cerkwi św. Mikołaja w Michałowie na Podlasiu.

​Maleńka drewniana cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy w Michałowie koło Białegostoku zewnętrznie nie przykuwa specjalnej uwagi, prosta wiejska prawosławna cerkiewka, lecz wewnątrz okazuje się być zaiste niezwykła. Bez przesady można uznać, iż stanowi unikalne zjawisko sztuki sakralnej, nie znajdujące analogii w swej wizji i twórczym mistrzostwie. Ściany świątyni pokryte są polichromiami, wśród których dominuje geometryczny ornament, a każdy wzór okazuje się być autonomiczny i niepowtarzalny. Kolory są jaskrawe, nasycone, radosne. Obfitość ornamentów stwarza wrażenie synchronicznie zakwitłej łąki i rozpostartej ponad nią tęczy, tak jakby to, co niebiańskie i to, co ziemskie złączyły się w jedną, niekończącą się grę kolorów. A ponieważ ornamenty te wyszły spod ludzkiej ręki, dlatego też kierują nasze myśli ku rustykalnym haftowanym koszulom i ręcznikom. Aż podążając dalej tym samym tropem zmierzamy ku obrazowi ślubnej szaty panny młodej przygotowanej dla Oblubieńca.

Polichromie w cerkwi św. Mikołaja wykonane zostały przez Adama Stalony-Dobrzańskiego w latach 1954-1955, czyli ponad pół wieku temu, mimo to do dziś zachowały świeżość i jaskrawość kolorów. Trudno wyobrazić sobie powstanie podobnej polichromii w czasach, gdy Polska z trudem odradzała się po II wojnie światowej, na dodatek pod władzą komunistycznego reżimu. Oczywiście, w PRL-u reżim ów przybrał nieco mniej drastyczne, niż w ZSRR formy, ale i tutaj totalitarna maszyna starannie czyniła swoje, usiłując wytępić z ludzi wszystko, co człowiecze, zaganiając Kościół do kulturowego getta. Wydaje się, że ogólny koloryt tych czasów przypisany jest barwie szarej. Bardzo precyzyjnie i wyraźnie ukazuje to polska kultura świecka owych czasów. Polska szkoła filmowa wykorzystywała swoisty ascetyczny język obrazów czarno-białego kina, w malarstwie dominowały depresyjne kolory, w plakacie – bardzo wyrazistym i oryginalnym – panował twardy i brutalny styl. W owych czasach oczywiście podejmowano wewnątrz panującej ideologii, choćby i ograniczone, próby uczynienia ludzkiej egzystencji bardziej znośnej. Kościół usiłował sprzeciwiać się reżimowi, intelektualiści marzyli o zbudowaniu „socjalizmu z ludzką twarzą, lecz wszystkie te próby nie dawały zadawalającego efektu i nie przynosiły wyjścia z powojennej depresji i pesymizmu.

​Na tym tle dzieło Adama Stalony-Dobrzańskiego wygląda jak anachronizm, przybywa tu jakby z innych czasów i innego świata. Jest objawieniem, wyjściem do wieczności, płynięciem pod prąd. Rzuca wyzwanie żywiołom tego świata, unosi człowieka ponad upadłą rzeczywistość i kieruje ku Królestwu Niebieskiemu. W witrażach artysty lśni światło wieczności, a w polichromiach otwarte niebo mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Każdy, kto wchodzi do cerkwi św. Mikołaja natychmiast doświadcza jakiejś innej, zadziwiającej, cudownej rzeczywistości. Obrazy jakby prześwitują przez drewnianą powierzchnię ścian, przezwyciężając ich materialność, rozsuwając i przekształcając przestrzeń.

W polichromiach tych Adam Stalony-Dobrzański występuje jako strażnik tradycji ściśle przestrzegający kanonów chrześcijańskiej ikonografii, które ukształtowały się jeszcze w Bizancjum, a jednocześnie jako kontynuator XX-to wiecznej Awangardy, dążący do skrajnej wyrazistości koloru, linii, formy. Ale warto tu przypomnieć, że poszukiwania artystyczne wielu mistrzów Awangardy początku ubiegłego stulecia inspirowane były właśnie ikoną. Dlatego też Adama Stalony-Dobrzańskiego śmiało można nazwać spadkobiercą tamtych mistrzów. Artysta nie boi się łączenia kanonicznej fabuły z językiem współczesnej sztuki, ikonografii z motywami ornamentów, w które wplata bogactwo ewangelicznych inskrypcji. Jednocześnie polski artysta idzie dalej, niż jego poprzednicy, stwarza w pełni kanoniczną polichromię, odpowiadającą układowi i sensowi liturgii, nabożeństwa, częścią którego, według prawosławnego pojmowania, jest sztuka sakralna. Lecz polichromie cerkwi św. Mikołaja w Michałowie stanowią nie tylko same w sobie unikatowe arcydzieło sztuki cerkiewnej, ale są również niepowtarzalną kreacją monumentalnego malarstwa ściennego, w którym wizja malarska staje się widomym przywołaniem polifonicznego brzmienia wszechświata.

​Przyjrzyjmy się więc uważnie polichromiom cerkwi św. Mikołaja w Michałowie. U szczytu wnętrza świątyni – w latarni – przedstawiona jest gołębica Ducha Świętego. Jest to ten sam Duch, który w dniach stworzenia świata unosił się nad wodami, który latał nad odmętami potopu, który począł w łonie Przenajświętszej Maryi Panny ludzkie ciało Syna Bożego i który zszedł na Chrystusa, wstępującego w wody Jordanu. Jest to Duch, który nawiedził apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy, wylewając Swoją łaskę na rodzący się Kościół – Ciało Chrystusowe, początek nowej ludzkości.

​Wysoka kopuła cerkwi, jak i jej ściany, ozdobione zostały rzędami ornamentów i napisów, formujących koncentryczne kręgi zwężające się i biegnące ku górze. Od pierwszego wejrzenia tworzą one przestrzenny efekt dynamiki, wzmocniony światłem wielobarwnych szybek lejącym się z niewielkich okien bębna. Powstaje wrażenie, jakby wyobrażona u szczytu wnętrza świątyni gołębica bynajmniej nie pozostawała statyczna, miast tego szybuje, a nawet krąży na swej niebiańskiej wysokości i już-już opuścić się powinna z niebios na ziemię.

​Poniżej, na siedmiu kolebkach sklepienia-namiotu przedstawiono rząd siedmiu archaniołów adorujących Przenajświętszą Bogurodzicę przedstawioną na kolebce ósmej. Archanioły – Michał, Gabriel, Uriel, Barachiel, Sealtiel i Jehudiel – wyobrażeni w odświętnych szatach, z naprzemiennie raz jaskrawo granatowymi, raz zielono-seledynowymi skrzydłami nadają całej kompozycji rytm na wzór kolistego tańca. Zastęp archaniołów niczym uroczysty orszak towarzyszy Bogurodzicy, przedstawionej na wschodniej ścianie sklepienia, bezpośrednio nad ołtarzem. Figura Matki Boskiej Oranty (grec. modlącej się) przedstawiona z wzniesionymi w modlitwie rękami symbolizuje Cerkiew, która niesie światu Chrystusa. Stąd też na piersi Bogurodzicy znajduje się medalion z Dzieciątkiem, zaś Jej nogi spoczywają na orlecu – dywaniku, który podkładany jest pod stopy biskupowi podczas liturgii. U nóg Bogurodzicy czuwają przedstawione w kręgach dwa cherubiny ze zwierciadłami, w których odbija się Boża Chwała.

Na wschodniej ścianie, bezpośrednio nad ikonostasem, wyobrażony jest monumentalny krzyż otoczony przez trzy pary sześcioskrzydłych serafinów, zaś po obu stronach krzyża umieszczono ewangeliczne inskrypcje. Z lewej czytamy: „Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym'' (J. 6,39), z prawej: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój, i niech Mnie naśladuje'' (Mt. 16,24).

​Litera, obok ornamentów i figuratywnych wyobrażeń spełnia ważną rolę w wystroju Cerkwi św. Mikołaja. Wszystkie teksty przedstawiają niekiedy bardzo obszerne cytaty z Pisma Świętego. Wykorzystanie ich pozwala traktować wnętrze chramu jako otwartą księgę. Inskrypcje umieszczono rzędami wzdłuż każdej ze ścian cerkwi, co sprawia, iż zwój Pisma wypełnia po brzegi przestrzeń całej świątyni, na podobieństwo wszechświata, którego otchłanie również wypełnione i przeszyte zostały Słowem Boży. Pismo Święte objawia bowiem, iż Bóg stworzył świat za pomocą Słowa, również zbawienie świata odbywa się przez Chrystusa – Wcielone Słowo Boże. Podobnie i chrześcijaństwo rozpowszechnia się w świecie poprzez Słowo Ewangelii – Dobrej Nowiny spisanej przez ewangelistów z mocy Ducha Świętego oraz Słowo Listów Apostolskich. I Słowo to utrwalane jest na tablicach ludzkiego serca. Podczas nabożeństwa w świątyni ciągle brzmi Słowo Boże: czytana jest Ewangelia, słyszymy pieśni i modlitwy. A polichromie kontynuują i wzmacniają ich brzmienie.

​U podstawy kopuły świątyni, w czterech żaglach, wyobrażone zostały postacie czterech ewangelistów ujętych w pozycji siedzącej w chwili spisywania przez autorów swych Ewangelii. Towarzyszą im tradycyjne w sztuce sakralnej symbole: u Mateusza – anioł, Łukasza – byk, Marka – lew, u Jana – orzeł. Odzwierciedlają one specyfikę każdej z czterech Ewangelii. Postacie ewangelistów zamknięte są w kręgach, które tworzą „rymy'' do podobnych okręgów widocznych na sklepieniu, w postaci Bogurodzicy z okrągłym medalionem na piersi oraz cherubinów w kręgach umieszczonych u Jej stóp. Połączenie wyrazistej geometrii pionowych ornamentalnych registrów i formy okręgów tworzy osobliwy rytm, podkreślający wychodzenie od tego co ziemskie, ku temu, co niebiańskie. Kręgi te odnieść można również do niebieskiego rydwanu z wizji Chwały Bożej proroka Ezechiela (Ez. 1,10), bowiem właśnie w tym proroctwie wspomniane zostały tajemnicze istoty o twarzach człowieka, lwa, byka i orła, otaczające Tron Pana.

​Zachodnia ściana kopuły-namiotu świątyni ozdobiona została wspaniałą kompozycją ukazującą postaci trzech jeźdźców na zielonym polu. Są to święci rycerze-męczennicy – w środku, na białym, spienionym rumaku św. Jerzy, przeszywający wijącego cię smoka, po lewej – św. Dymitr z Salonik, po prawej – św. Teodor Tyron. Ich młode, zwinne postacie z wdziękiem siedzące w siodłach stwarzają osobny, własny rytm muzyczny, zaś jaskrawe kolory – biały, zielony, żółty, czerwony – budują mocne współbrzmienia w tonacji durowej. Jest to pieśń zwycięstwa, co podkreśla tekst stanowiący fragment Listu apostoła Pawła do Efezjan o walce duchowej umieszczony bezpośrednio pod jeźdźcami,: „Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże'' (Ef. 6,13-17).

​Na suficie niższej części ołtarzowej umieszczony został Mandylion. Zawieszony bezpośrednio nad mensą ołtarzową, na której odbywa się tajemnica Eucharystii. Obraz ten również jest świadectwem Wcielenia – zejścia Syna Bożego do świata materialnego w ludzkiej postaci. Obraz zaopatrzony jest w inskrypcje: ИС ХС (Jezus Chrystus) i Ника (Zwyciezca), oraz Аз есьм свет миру „Ja jestem światłością świata (J. 8,12).

​Mandylion przedstawiony został w kanonie malarskim Spasa na ubrusie (Zbawiciela na chuście). Według zaczerpniętej z apokryfów legendy, pierwsza ikona powstała nie dzięki pracy i wizji artysty, lecz w sposób cudowny, w chwili gdy Chrystus umył swą twarz wodą i wytarł ją w czysty ręcznik, na którym – w niepojęty sposób – odbiło się oblicze Zbawiciela. Mandylion umieszczony został na prostokątnej chuście na tle poziomych ozdobnych wzorów, również napominających tkaninę. W ornamencie tym mistrz wskazuje na materialność świata, który utkany jest z mnogości wielobarwnych nici, ze splątanych ze sobą różnorodnych linii, form i kształtów. I na tym tle przejawia się Oblicze Tego, który stworzył ową materię i – przyjmując ludzkie ciało – przybrał ją i uświęcił. Jak pisze apologeta kultu ikony św. Jan z Damaszku: „Niematerialny stał się materialnym, niesubstancjonalny przybrał substancję dla naszego zbawienia''.

​To właśnie tu, w części ołtarzowej pojmujemy, że ozdobne motywy pełnią nie tylko dekoracyjną, ale również semantyczną i poznawczą funkcję. Ornament jest bardzo charakterystyczny dla sztuki ludowej, a jego początki nikną w otchłani wieków. Jest on najstarszą formą plastyczną, wychodzącą z najgłębszych warstw archaicznej, jeszcze przedpiśmiennej ludzkiej kultury, zaś symbolika jego związana jest z prastarymi kultami religijnymi, z magią i jej zaklęciami, mitami płodności, doświadczaniem mocy żywiołów, z walką życia ze śmiercią itp. Wraz z zejściem Chrystusa do świata materialnego starożytna magia traci swoją moc, nieokiełznane dotąd żywioły oddają się we władanie Stwórcy, życie tryumfuje nad śmiercią, zaś ornament znajduje inną funkcją i inne zadania – będąc nieskończoną zmiennością kształtów wyraża ideę takiej też nieskończoności form życia, z których każda jest piękna i samoistna. A nad całym tym żywiołem życia – Chrystus – Wcielone Słowo Boże, który objawił nam ludzkie oblicze Boga. W Nim i przez Niego stworzenie otrzymuje błogosławieństwo przezwyciężenia niemoty i odnalezienia swego prawdziwego, świętego oblicza.

W sztuce Adama Stalony-Dobrzańskiego, mistrza bezspornie niezwykłego, przeplata się mnóstwo inspiracji i tradycji. W polichromiach cerkwi św. Mikołaja w Michałowie znajdziemy silne wpływy sztuki ludowej, ale równie mocne wydają się odniesienia, a nawet kontynuacja i rozwój nurtu Awangardy. Adam Stalony-Dobrzański łączy głębokie pojmowanie teologii i liturgiki z subtelną intuicją artysty, cerkiewne kanony z twórczą swobodą. Mistrz posiadając wielkie poczucie koloru i formy dąży również do przekazania w swej sztuce rytmu i muzyki sfer niebieskich. Ze swego pędzla z powodzeniem dobywa nie tylko ich blask ale też brzmienia. Po pierwsze jednak należy tu podkreślić, że Adam Stalony-Dobrzański nie tylko stworzył w cerkwi w Michałowie unikatową polichromię, lecz w samym środku ХХ wieku – bezbożnego i obrazoburczego stulecia, niszczącego wszystkie podstawy i fundamenty ludzkiej cywilizacji – przypomniał nam o niebiańskiej harmonii i pięknie przemienionego świata, w którym Bóg i człowiek odnajdują pożądaną jedność.

TOP